poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 2

   

  - Jak to mówią - rozległ się chłodny, kobiecy głos. - Jesteś aresztowana - światła wokół nas rozbłysły, rozświetlając niewielki pokoik.
     Przez zaledwie sekundę stałam jak sparaliżowana. Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Zachowując zimną krew, odwróciłam się w stronę kobiety, stojącej w drzwiach.
     Jej bose stopy, niemal tonęły w szarościach puszystego dywanu. Na ramiona miała zarzucony bladoróżowy szlafrok ze świecącego materiału. Jej blada twarz lśniła od grubej warstwy kremu. Przyjrzała się mi, odgarniając z czoła kosmyk blond włosów. Na pierwszy rzut oka można jej było dać jakieś trzydzieści parę lat. Przyznawała się do trzydziestu siedmiu, ale to i tak było za mało o pięć lat.
     Była niewysoka, w dodatku nie posiadała żadnej broni, jeśli nie licząc trzymanego w ręku dojrzałego banana. Dramatycznie odchyliwszy głowę, wycelowała go we mnie.
     - Pif-paf.
     Wydałam z siebie dźwięk rozgoryczenia, po czym osunęłam się na, pokryty skórą, fotel.
     - Cholera, Angeles, co ty tu robisz?

     - No nie wiem - rozglądnęła się dookoła pomieszczenia. - Mieszkam - przewróciłam oczami. - Powinnam raczej ciebie zapytać, dlaczego czaisz się w mojej bibliotece?
     - Trenuję. Prawie udało mi się ciebie okraść - odparłam, ściągając z dłoni czarne rękawiczki.
     - Dzięki Bogu, że nie umiałam zasnąć - mówiąc, przeszła z gracją przez pokój, tak jak wiele razy przechodziła przez scenę, grając jedną ze swoich roli.
     - Violetta, kochanie, nie chciałabym cię krytykować, ale włamywać się, gdy ma się własny klucz. To trochę nielogiczne.
     - Nie użyłam go - wydęłam wargi i ściągnęłam czapkę, rzucając ją na niski stolik. - Spuściłam się z dachu.
     - Ty... - Angeles złapała oddech, uświadamiając sobie, że o tej porze nie należy krzyczeć. Osunęła się więc na fotel, zwrócona twarzą w moją stronę - Czyś ty do reszty zwariowała?
     Wzruszyłam ramionami. Nie pierwszy raz słyszałam to pytanie, ulatujące z jej ust.
     - Prawie mi się udało. Gdybyś leżała grzecznie w łóżku, udałoby mi się.
     - A więc to moja wina.
     - No cóż, to już nie ma znaczenia, Angeles - pochyliłam się i uścisnęłam jej dłonie ozdobione wspaniałymi pierścieniami.
     Moje ręce były pozbawione jakichkolwiek ozdób. Cała biżuteria jaką posiadałam, została sprzedano na długo przedtem, zanim rozpoczęłam karierę włamywacza.
     - Nie masz pojęcia, co się czuje wisząc tak nad miastem. Tak tam cicho, tak...
     - Beznadziejna głupota - przerwała mi.
     - Uważam na siebie - przesunęłam językiem po górnej wardze. Miałam szerokie, pełne usta, takie jak moja matka. - Nie ciekawi cię dlaczego nie zadziałał twój system alarmowy?
     Angeles zawiązała mocniej szlafrok.
     - Z całą pewnością nie chcę tego wiedzieć.
     - Angeles...
     - Dobra, dlaczego?
     - Wyłączyłam go, kiedy jadłyśmy lunch - wyjaśniłam, a szeroki uśmiech perliście rozświetlił moją twarz.
     - Serdecznie Ci dziękuję. Pozbawiłaś mnie ochrony na prawie całą noc.
     - Wiedziałam, że tu wrócę - wstałam i zaczęłam krążyć po pokoju.
     Rozpierała mnie energia, wzmocniona przez płynącą w moich żyłach adrenalinę. Spojrzałam na swoje odbicie w oknie. Byłam niewysoka, drobna, poruszałam się jak tancerka. Albo złodziej. Włosy sięgały mi za ramiona, były lekko kręcone, falowały przy każdym ruchu.
     - Gdy już wszystko obmyśliłam, to było zupełnie łatwe. Przerobiłam system alarmowy, gdy go włączyłaś, nastąpiło krótkie spięcie w drzwiach prowadzących na taras. Zjawiłam się w budynku przed paroma godzinami i pogadałam ze strażnikiem. Gdy zajął się innym lokatorem, wśliznęłam się na schody.
     Blondynka uniosła jedną brew w wyćwiczony przez siebie sposób.
     - Z piątego piętra wjechałam windą na dach - ciągnęłam dalej. - W torbie miałam linę. I to już wszystko.
     - Violetta, to jest pięćdziesiąt pięter! - nie tak łatwo jest opanować strach, ale Angeles w tej chwili ogarnął gniew. - Niech cię licho! Ciekawe co miałabym powiedzieć twojej matce gdybyś spadła?
     - Nie spadłam - odrzekłam z naciskiem. - A gdybyś leżała w łóżku, oczyściłabym sejf, wróciła na dach i znikła.
     - To bardzo nieuprzejme z mojej strony.
     - Nic nie szkodzi, Angeles - pogłaskałam jej dłoń, potem przysiadłam na poręczy fotela. - Chociaż chciałabym zobaczyć twoją minę, kiedy rzuciłabym ci na kolana twój rubinowy naszyjnik. Muszę się zadowolić tym - wyciągnęłam ze swojej torby woreczek i wysypałam z niego diamenty.
     - Violetta!
     - Wspaniałe, prawda? - uniosłam naszyjnik do światła. Był to pojedynczy rząd brylantów z wielkim kamieniem w środku, który musiał spoczywać wygodnie między piersiami właścicielki. Kamienie lśniły chłodno, niemal wyzywająco. Obróciłam je uważnie w dłoniach.
     - Razem około sześćdziesięciu karatów, kolor lekko różowy. Wspaniała robota, dobrze wyważone. Potrafiły upiększyć szyję tej starej wrony.
     Nagle Angeles wstała, podeszła do kredensu i wyjęła butelkę brandy.
     - O której wronie mówisz?
     - O Stephanie Brown - odpowiedziałam, zagłębiając rękę w torbie. Wyciągnęłam z niej kolczyki od kompletu. - Zobacz, prawda, że ładne?
     Kobieta rzuciła okiem na kamienie warte kilka tysięcy dolarów.
     - Tak, to własność Brown'ów. Mam wrażenie, że już je widziałam - podała mi kieliszek. - Ona mieszka w fortecy na Long Island.
     - System zabezpieczający ma sporo poważnych wad - upiłam łyk. Po zejściu z dachu w chłodną pogodę, brandy zadziałała jak ciepły uścisk. - Chcesz zobaczyć bransoletę?
     - Widziałam ją tydzień temu, na balu jesiennym.
     - To był bardzo przyjemny wieczór - potrząsnęłam kolczykami.
    Oceniłam, że każdy z nich ma jakieś dziesięć karatów. W torbie miałam lupę jubilerską, z której skorzystałam w gabinecie Brown'ów. Chciałam mieć pewność, że nie opuszczę Long Island z bardzo dobrymi imitacjami. - Za te błyskotki dostanę jakieś sto tysięcy.
     - Ona ma psy - powiedziała Angeles do kieliszka. - Dobermany. Aż pięć.
     - Dwa - poprawiłam ją, spoglądając na zegarek. - Powinny się już obudzić. Angeles, umieram z głodu. Daj mi tego banana.
     - Musimy pogadać.
     - Ty mówisz, ja jem - sięgnęłam po owoc, leżący na stoliku.
     - Jak długo masz zamiar to ciągnąć?
     - Nie martw się o mnie. W tym, co robię, jestem bardzo dobra. Nie patrz tak na mnie - uśmiechnęłam się szeroko, chcąc zmienić nastrój. - Czym bym była bez mojego... hobby? Tylko tym, co widzi we mnie prasa. Dziewczyną, która bawi się za pieniądze ojczymów.
      Jednak to nie jest prawa. Od nich nie dostałam ani grosza. Twierdzą, że nie będą utrzymywać nieswojego dziecka. Dlatego poniekąd zaczęłam kraść. Żeby im pokazać, że nie potrzebuję ich pieniędzy. Mogę sama o siebie zadbać.
     - Niech tak myślą. Niech ona tak myśli. To tylko ułatwia mi odbieranie błyskotek zadufanych w sobie grubym rybom.
     - Nie potrzebujesz już tych pieniędzy, Violetta.
     - Nie. - spojrzałam na kieliszek z brandy. - Ale czuję, że muszę.
     - To mu życia nie przywróci - ciężko westchnęła. - Jeśli nie masz zamiaru z tego rezygnować, chociaż na chwilę przystopuj. Nie kradnij niczego, aż do ślubu swojej matki. To chyba mi możesz obiecać.
     - Niech ci będzie. Mogę zrobić sobie krótką przerwę.
     - Zmieńmy temat. Poznałaś już jego syna?
     - Nie. Spotkam się z nim dopiero w dniu ślubu.
     - Wiesz chociaż jak on wygląda?
     - Nie - skłamałam.
     Widziałam go tylko raz. Na zdjęciu. Pokazała mi je mama. Zostało zrobione podczas meczu piłki nożnej. Stał przed stadionem, a towarzyszył mu ojciec, który tylko zaledwie kilkoma szczegółami różnił się od syna.
     Młodszego mężczyznę zdecydowanie należałoby nazwać przystojnym. Był zabójczy. Musiałam to przyznać. Chociaż wolałabym, żeby był swoim całkowitym przeciwieństwem. Miał ciemne, schludnie zaczesane włosy i brązowe oczy. Szary garnitur leżał na nim idealnie. Stał jednak zbyt prosto, sprawiał wrażenie okropnie sztywnego, jego fryzura była zbyt idealna, a garnitur zbyt wyprasowany.
     Przypominał bardziej namalowany obraz niż żywego człowieka. Zaczynałam nawet współczuć jego dziewczynie, o której ciągle z zachwytem opowiada moja matka.
     - Już późno - blondynka wyrwała mnie z zamyślenia. - Odprowadzę cię.  
     Pochyliłam się i ucałowałam policzek Angeles. - Idź i prześpij się, ciociu. Ja sama wyjdę.
     - Frontowymi drzwiami?
     - Oczywiście.
______
Przepraszam was za tak długą nieobecność. To się już więcej nie powinno powtórzyć. Rozdziały będą się pojawiały co tydzień, dwa. Wszystko zależy od tego ile będę mogła poświęcić czasu pisaniu. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
I dziękuję za komentarze pod prologiem i rozdziałem 1 ♥ Nie sądziłam, że komukolwiek spodoba się to opowiadanie ♥ ♥

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Każ mi wrócić jak najszybciej.
      Chyba przechodzę załamanie nerwowe:)

      Usuń
    2. Tak, pozwalam ci. Możesz mnie zabić, zakopać żywcem, co chcesz. Obiecałam wrócić szybciej, ale ja to się chyba nie ogarnę. :)
      Ciągle ubolewam przez to, że we wtorek do szkoły. -.- Kill me:)
      Zanim ty mnie zabijesz, ja zdarzę zrobić to za ciebie. xD

      Z góry przepraszam cię za beznadziejny komentarz. Od kilku dni ginę od bólu głowy. ;;; Ale co tam:)

      Dobra, przejdźmy do tego, po co tu przybyłam. :D

      Muszę ci przyznać, że twój genialny szablon biję na głowę. *o* Jest idealny. A ten nagłówek! Cudowna Tini! *-* Czego więcej trzeba? ;*
      Dalej mnie jara. :D

      Rozdział, jak zwykle, perełka nad perełkami! ♥
      Gif. Jest. Cudowny. :( Ona cała jest cudowna:( (Pamiętaj, na jej koncert mamy M&G, widzimy się. :D)

      Rozdział jest fenomenalny. ♥
      Tak jak wspominałaś, historia będzie inna od tej, która jest na blogu głównym. Obie są cudowne. ♥
      A ta jest niesamowicie oryginalna. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam. A to jest świetne, tam wyżej. ♥
      Kto nie zna tego bloga, powinien znać. (Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę że 75% osób które czyta, nie komentuję. XD)

      Także ludzie, proszę mi tu ładnie komentować, bo Śliczna zasługuje na milion więcej komentarzy.

      Nie sądziłaś, że komu kolwiek spodoba się opowiadanie? Ha, ha, ha, ha.
      Ha.
      Dobre sobie :')
      Ono jest genialne. -.-
      Aż zazdroszczę:) Serio:)

      Jeśli dobrze wyczytałam, Angeles jest ciotką Violetty.
      I tu zaskoczenie, sądziłam, że będzie Tini/Jorge/Clara itp. :D A tu taka odmiana. xD Też fajnie. ♥

      Wgl, słyszałaś? Przyjaciółka Tini jest w Warszawie, dzisiaj przyleciała. Ciągle nie rozumiem co to za fenomen, że wszyscy się tak jarają, a ja, nie wiem o co chodzi. :D #Hehe

      I podobno Tini jest z nią w Warszawie, chodź ja w to wątpię:) Ale pomyśl, Tini u nas, dłużej niż inni, lol. :D

      Dobra, odbiegam od tematu, nic nowego:) Wybacz mi..

      Hobby Violetty jest.. Ciekawe. I na pewno oryginalne. Kto wie, może po prostu lubi czuć tą adrenalinę. Na dodatek obraca się w nie byle jakim towarzystwie, więc śmiało może się dowiedzieć gdzie uderzać. Ciekawe jak to się dalej potoczy. :D

      I León.. Zgaduję że na końcu to o nim mowa. Przeraża mnie to, że mają być "rodzeństwem".. Chyba, że do ślubu jej matki i jego ojca nie dojdzie. Przynajmniej podejrzewam, że to z Verdasem będzie miała ślub. xD (Mylę się? ;>)

      Przepraszam za kolejny beznadziejny komentarz. :( Strasznie rozleniwiłam się podczas tych wakacji. Mam nadzieję że niebawem wszystko wróci do normy. :)

      Wgl, to gadałam z dziewczyną z którą miałam jechać do Kato na spotkanie z Janem (xDDD) i ona ma jakieś czytanie w bibliotece. (Dla dzieci? xD) Ale pogadam jeszcze z innymi dziewczynami. ♥

      Pozdrawiam i czekam na rozdział 3. ♥
      OBIECUJĘ wrócić wtedy wcześniej. ♥

      I bardzo dziękuję ci, za zajęcie miejsca, kochana. ;*

      Teraz lecę na drugiego bloga! Spodziewaj się komentarza do 22-23. xD Tymczasem!

      Kocham Cię. ♥

      Sheila x

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jestem jestem! :**
      Cudowny rozdział :**
      Zaskoczyłaś mnie tym "hobby" Violi! Ale pozytywnie!
      Podoba mi się to! Viola - włamywaczem haha
      Czyby tym synem był Leon? Ach i ma dziewczyna tak?
      Na pewno nie długo hehe
      Przynajmniej mam taką nadzieje ;)
      Licze na to że next dodasz szybko bo nie mogę się doczekać ciągu dalszego!
      A jak tam wakacje? A raczej końcówka wakacji? hmm? U mnie zimno wiec nie mam z czego sie cieszyc xd
      Życzę weny! :*
      Pozdrawiam i całuję ;**
      PS : Sorry za ten beznadziejny komentarz nie mam ci weny i w ogóle taki dziwny dziś mam dzień :/
      Obiecuje ze nastepny będzie lepszy! :D :) ^^

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. #Błuahahahahaha! o_0
      Kto to powraca w wielkim stylu? O tak! Kerry XD

      Ale ciekawe przywitanie, no nie powiem xD
      Wybacz, po prostu cieszę się jak dziecko, bo w końcu mam internet!
      Całe cztery czy tam pięć dni czekania, ale jest! :o Huraj! (czyt. Hura!)
      No, a teraz na poważne xD

      Rozdział... Ah. Eh. CUDOWNY! ;* <3
      Najbardziej podobała mi się scena, kiedy Angie wycelowała w Fiolkę bananem xD To mnie rozwaliło C;
      A i te błyskotki :o Też chce takie kolczyki! XD
      V wszystko zaplanowała... Wyłączyła to badziewie, do ochraniania bogatych ludzi (zapomniałam jak to się nazywa, więc chwilowo jest tak XD) i już prawie okradła swoją ciotkę xD
      Jestem ciekawa co będzie w przyszłym rozdziale :3

      #ŻyczęDużoWeny
      #SerdeczniePozdrawiamITulę
      Kerry <3

      Usuń
  4. rozdział wspaniały! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Wiem, że pewnie miałaś nadzieję, że już nie wrócę, ale lepiej późno niż wcale :D
      Tak szczerze to wtedy wróciłam, ale komputer mi się zrestartował, bo miałam z nim trochę problemu i tak wyszło....... :/ No, ale nieważne.

      Rozdział *-*
      Byłam pewna, że Violetta została nakryta przez prawdziwą policję, a nie Angie, którą swoją drogą polubiłam.
      Podoba mi się też zainteresowanie Violetty. Nie jest ono często spotykane :D
      A ten syn jej przyszłego ojczyma to LEON? *-*
      Niby fajnie, ale jak ma coś pomiędzy nimi być to lepiej będzie jak ich rodzice nie biorą ślubu :D

      Jeżeli chodzi o opowiadanie to bardzo mi się podoba i jestem w sumie ciekawa co dalej, jak pozna Leon'a i wgl *-* Może go ew. potem okraść :D Postać Violetty też jest fajna, zwłaszcza, że tak naprawdę musi sobie sama radzić z tymi pieniędzmi. Ciekawe czy kiedyś się potknie i ktoś ją przyłapie.
      Np. taki Leon *-*

      Czekam na next ^-^

      Usuń
  6. To jest cudowne! Zajebisty rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hi Hello ♥
    Wracam po dłuuugiej nieobecności na bloggera ^.^
    Masz prawo mnie zapomnieć, nie dziwię się, w końcu kilka miesięcy minęło
    od tego, kiedy ostatni raz skomentowałam Twoją perełkę :*
    Kojarzysz niejaką Katie Verdas? XD
    Pewnie że nie, kiedy to było..
    No nic, w każdym razie wiedz, że na Twoim drugim, a właściwie to pierwszym, blogu o leonettcie, komentowałam rozdziały, kilka miesięcy temu :D
    NEVER MIND

    Powiem Ci, że szykuję się jedna z najlepszych historii, jaką mam przyjemność czytać. Fenomenalny prolog i rozdział I, i naturalnie, ten również ♥.
    Początkowo nie rozumiałam po co się skradała, a teraz wszystko jasne ^.^
    Fajne to jej "hobby" ;D. A jak podkradnie kilku szychom parę świecidełek, to nic się wielkiego nie stanie. Nie zbiednieją od tego XD.

    Ślub jej matki, już nie mogę się doczekać. I dobrze wiemy, dlaczego.
    Tym przystojnym synem jest zapewne nasz Lajon *.*
    Czyli wyjdzie na to, że będą przyrodnim rodzeństwem ;O
    ALE JAJCA!
    I do tego ta jego "idealna" dziewczyna.. Ciekawe, kim ona będzie.
    Zołzą, to na pewno, ale zastanawiam, czy będzie to ktoś z serialu
    (np. Fran, Ludmi itp.), czy ktoś inny.

    Nie mogę doczekać cię 3 ♥
    Mam nadzieję, że dodasz ją szybciutko!

    Zostanę tu z pewnością na dłużej (chyba, że blogger mi się odwidzi XD)
    Miłych, ostatnich dni wakacji </3 (moje serce krwawi..)
    Całuję,
    Hana ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje pisanie jest na wysokim poziomie.
    Chyba Cię kocham.
    Będę tu wpadać.
    A ja zapraszam do siebie!
    Pozdrawiam i czekam na 03.
    Weny.
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu nie ma rozdziału 3 ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był, ale go usunęłam :/
      Było mi przykro z powodu małej ilości komentarzy :(
      Dlatego teraz dopisuję coś do niego i jutro powinien się pojawić :*

      Usuń

Obserwatorzy